Jak wiemy, gradobicie nastąpiło wskutek wybuchu wulkanu na wyspie La Palma na Kanarach. Był (będzie) to 17 września 2024 roku, godzina ok. 7:00-7:10. Jak na razie wszystko się zgadza - na La Palma (właściwie na San Miguel de la Palma) rzeczywiście jest wulkan, a nawet kilka - większość jest aktywnych. Zresztą, tsunami miałoby nastąpić przez wybuch wulkanu - to też się zgadza. Zrobiłam prawdziwy research internetów i oto, co znalazłam:
Tsunami i obsunięcie zachodniej części wyspy
W wypadku ponownego wybuchu wulkanu na La Palmie, możliwe staje się obsunięcie całej zachodniej połowy wyspy do oceanu (kilka bilionów ton skał). Ten olbrzymi i trudno wyobrażalny wybuch doprowadziłby do olbrzymiej fali Tsunami. Fala kulminacyjna osiągnęłaby 150 metrów wysokości i uderzyła z prędkością 800 km/h we wschodnie wybrzeże USA. Miasta Nowy Jork i Boston miałyby dwie godziny na przeprowadzenie ewakuacji. Fala tsunami wdarłaby się na kilkadziesiąt kilometrów w głąb terytorium wschodniego wybrzeża USA.
(źródło: Wikipedia).
Kolejną rzeczą jest ta okropna rzeczywistość: dzieci w przedszkolu uczy się pisać na tabletach i tylko nieliczni (w tym Dean, główny bohater i najczęstszy narrator powieści) potrafią pisać ręcznie. No i te minitaby, bigtaby... Dean w 2024 roku ma 16 lat. Ponoć jego rodzice przerzucili się w domu z telewizora na bigtaba, gdy on miał 7 lat. 2024-9=2015. To jest możliwe i w naszym, realnym świecie, gdyż coraz częściej nasze telewizory mają internet, skype'a i inne duperele, a w internecie jest wszystko to, co w TV - i więcej. Niedługo więc mogą powstać takie rzeczy...
Istnieje coś takiego jak NORAD - to skrót od North American Aerospace Defense Command - czyli (jeśli ktoś czytał książkę, ten wie) Dowództwo Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej. Jak na razie ich zadaniem jest przede wszystkim ochrona Ameryki Północnej, ale, ale... Nauka cały czas idzie do przodu, więc pewnie i oni ciągle coś testują, tworzą, aby ochronić Amerykę Północną. Nikt nie wie, co aktualnie tam jest... A może jest to trucizna, która w 2024 poprzez wybuch jednego z wulkanów na La Palma wydostanie się z bardzo chronionych miejsc? Według książki wyciek miał nastąpić 18 września 2024 roku około godziny 8:36 z magazynów broni chemicznej należących do Dowództwa Obrony... i miały mieć zasięg do 500 mil. Wszyściusieńko się zgadza.
Aktualizacja 1: Z wydarzeń po ataku Deana (wystawienie na chemikalia) dowiedziałam się, że 18 września 2024 w książce to środa (Dowiadujemy się tego, gdy Alex pyta brata Kto jest prezydentem? Jaki mamy dzień? Jakie są ulubione lody mamy?, na co ten odpowiada Cory Booker. Środa. Ma nietolerancję laktozy.). Nie wiem, co mnie naszło, żeby sprawdzać to w kalendarzu, ale w rzeczywistości jest tak samo - gradobicie miałoby nastąpić już za 3406 dni.
Druga sprawa: Cory Booker prezydentem. Oczywiście, że autorka mogła go zmyślić (a może i powinna?), ale nie - sprawdziłam to i... taki ktoś rzeczywiście istnieje! Dodatkowo nie jest to jej kuzyn, sprzedawca w warzywniaku, a, jak mówi Wikipedia, Senator Stanów Zjednoczonych! Czyli mógłby pewnego dnia stać się prezydentem... (Nie wiem, jak wygląda to w USA, ale w Polsce nie można łączyć mandatu senatora z funkcją prezydenta RP, więc musiałby a) Nie posiadać takowego mandatu b) Anulować (?) swoje bycie senatorem)
Aktualizacja 1: Z wydarzeń po ataku Deana (wystawienie na chemikalia) dowiedziałam się, że 18 września 2024 w książce to środa (Dowiadujemy się tego, gdy Alex pyta brata Kto jest prezydentem? Jaki mamy dzień? Jakie są ulubione lody mamy?, na co ten odpowiada Cory Booker. Środa. Ma nietolerancję laktozy.). Nie wiem, co mnie naszło, żeby sprawdzać to w kalendarzu, ale w rzeczywistości jest tak samo - gradobicie miałoby nastąpić już za 3406 dni.
Druga sprawa: Cory Booker prezydentem. Oczywiście, że autorka mogła go zmyślić (a może i powinna?), ale nie - sprawdziłam to i... taki ktoś rzeczywiście istnieje! Dodatkowo nie jest to jej kuzyn, sprzedawca w warzywniaku, a, jak mówi Wikipedia, Senator Stanów Zjednoczonych! Czyli mógłby pewnego dnia stać się prezydentem... (Nie wiem, jak wygląda to w USA, ale w Polsce nie można łączyć mandatu senatora z funkcją prezydenta RP, więc musiałby a) Nie posiadać takowego mandatu b) Anulować (?) swoje bycie senatorem)
Więc, czy mamy się czego obawiać? Może to wszystko zdarzy się naprawdę? Jeśli nie, musicie przyznać, że pani Laybourne wykonała kawał świetnej roboty - wszystko jest zgodne z rzeczywistością, wszystko się klei... Jestem pod wrażeniem.
Pozdrawiam,
Natalia xx
Źródła - Przeczytaj Więcej

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz